Greckokatolickie Metropolitalne Seminarium Duchowne w Lublinie
Alumni Greckokatoliccy przygotowują się do kapłaństwa w Greckokatolickim Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Lublinie
W Polsce nie wywołuje zdziwienia to, że seminarium duchowne danej diecezji ma bądź miało swą siedzibę w innym miejscu, często dość odległym od stolicy Kościoła lokalnego. Decydowały o tym, szczególnie dawniej, warunki lokalowe, albo, i to przede wszystkim, możliwości kadrowe – zapewnienie studiów akademickich na odpowiednim poziomie. Niekiedy w grę wchodziło połączenie tych dwóch czynników. W ten sposób Paradyż, z imponującym pocysterskim klasztorem, przez długie lata był kuźnią kadr dla kilku diecezji w północno-zachodniej Polsce, a na południu taką rolę pełnił Kraków, z racji dużej liczby ulokowanych tu seminariów nazywany „małym Rzymem”.
Niemniej jednak dla każdego, kto choć trochę orientuje się w geografii wyznań chrześcijańskich w Polsce, sporym zaskoczeniem jest wiadomość, że grekokatolicy przygotowują się do kapłaństwa w Lublinie. Prędzej spodziewałby się usłyszeć o Przemyślu lub Wrocławiu, stolicach dwóch eparchii, lub Olsztynie, Koszalinie, czy też innym mieście na Ziemiach Odzyskanych, gdzie żyje najwięcej grekokatolików. Wyjaśnienie przyczyn takiej nieoczekiwanej lokalizacji wymaga krótkiej opowieści.
1 października 1945 roku dla grekokatolików w Przemyślu nie był początkiem nowego roku akademickiego, lecz końcem funkcjonowania ich seminarium duchownego. Komunistyczne władze wydały wtedy zakaz prowadzenia zajęć w seminarium i nauczania religii w gimnazjum z ukraińskim językiem nauczania. Jaka była dola przemyskich seminarzystów i kandydatów do kapłaństwa w pierwszych powojennych latach? W swoim sprawozdaniu o stanie Kościoła greckokatolickiego z marca 1948 roku ksiądz Wasyl Hrynyk pisze o kilku z nich. Wołodymyr Pajtasz, znany i zasłużony dla naszej wspólnoty przemyski dyrygent, po ukończeniu niższego seminarium duchownego w Przemyślu został w 1945 roku przyjęty do wyższego seminarium. Nauki nie mógł jednak podjąć, bo seminarium zlikwidowano. Bezskuteczne okazały się starania o przyjęcie go do diecezjalnego seminarium rzymskokatolickiego w Przemyślu i seminarium misjonarzy w Krakowie w latach 1946 i 1947. Po wysiedleniu w 1947 roku w ramach osławionej Akcji „Wisła” na ziemie zachodnie, zaopatrzony w list rekomendacyjny od ks. Hrynyka, starał się on o przyjęcie do seminarium w Gorzowie. Pomimo próśb kierowanych przez ks. Hrynyka do lubuskiego administratora apostolskiego nie został przyjęty, oficjalnie z powodu braku miejsc. Prawdziwy powód wyjawił jednak po jakimś czasie rektor seminarium. Była nim odmowa przejścia na obrządek łaciński. Potwierdzenie perypetii greckokatolickich kandydatów do kapłaństwa z realizacją powołania znajdujemy w autobiografii prof. Michała Łesiowa z Lublina. Latem 1950 roku wstąpił on do Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie. Jednak po trzech miesiącach otrzymał od rektora pismo, informujące go, że nie jest już alumnem. Powód był jeden – przynależność do obrządku greckokatolickiego. Oddajmy głos samemu profesorowi. „Przyczyna zwolnienia może była dla mnie śmieszna i wielce niesprawiedliwa. Proponowano mi, abym napisał prośbę do papieża o zmianę obrządku. Ale nie godziłem się na motywację, że obrządek rzymskokatolicki bardziej mi się podoba. Chciałem napisać prawdę: ponieważ nie mam możliwości kształcenia się na kapłana obrządku greckokatolickiego. Ksiądz rektor wraz z biskupem uznali mnie za opornego, który grzeszy brakiem pokory i subordynacji wobec władzy duchownej i napisali mi takie pismo na odejście, że nie chciano mnie przyjąć do seminarium w Gdańsku, w Olsztynie, w Warszawie ani w Lublinie, a miałem szczerą chęć studiowania nadal teologii i filozofii”.
W tym kontekście o wyjątkowym szczęściu mógł mówić absolwent Małego Seminarium Duchownego w Wadowicach Teodor Majkowicz, wysiedlony z rodzicami z Rzepedzi do województwa olsztyńskiego. Po wstąpieniu w roku 1951 do Wyższego Seminarium Duchownego w Olsztynie otrzymał propozycję zmiany obrządku na łaciński. Zbawienne okazało się zwrócenie z prośbą o wyjaśnienie sytuacji do prymasa Wyszyńskiego. Przyszły biskup wrocławsko-gdański uzyskał od niego nie tylko potwierdzenie prawa do kontynuacji nauki bez zmiany obrządku, ale także obietnicę, że zostanie wyświęcony z przeznaczeniem do pracy w obrządku greckokatolickim. Teodor Majkowicz, po ukończeniu seminarium w roku 1956, był pierwszym grekokatolikiem wyświęconym w Polsce na kapłana po II wojnie światowej. Jednak dopiero w roku 1962, po otrzymaniu birytualizmu, czyli prawa na pełnienie posługi kapłańskiej w dwóch obrządkach, mógł on oficjalnie podjąć pracę duszpasterską we własnej wspólnocie.
Księdz Hrynyk podejmował starania o zapewnienie ciągłości posługi kapłańskiej w Kościele greckokatolickim w Polsce. Jeszcze przed Akcją „Wisła”, na początku kwietnia 1947 roku, wśród postulatów skierowanych do kardynała Hlonda, delegata apostolskiego dla grekokatolików, zamieścił i ten mówiący o „przyjmowaniu do łacińskich seminariów duchownych kandydatów obrządku greckokatolickiego”. Do następcy kardynała Hlonda, prymasa Wyszyńskiego, ksiądz Hrynyk pisał w liście z 26 października 1957 roku: „My, kapłani greckokatoliccy prawie wszyscy jesteśmy w starszym wieku. Z liczby 113 w 1947 r. zostało nas obecnie 79 i musimy oglądać się za nowym pokoleniem naszego duchowieństwa i poszukać sobie następców. Na szczęście zgłosiło się 7 kandydatów do Wyższego Seminarium, posiadających wykształcenie średnie – z maturą dużą i 15 kandydatów do Seminarium Małego po 7-mej klasie podstawowej. Bardzo prosimy o umieszczenie ich w jednym seminarium duchownym, gdzie mieliby swoje greckokatolickie nabożeństwa”. Wybór prymasa padł na Gniezno. Ze swej strony Ksiądz Hrynyk troszczył się o wzbudzanie powołań do kapłaństwa. W maju 1959 roku napisał list „Do greckokatolickich chłopców, którzy pragną zostać księżmi w rodzinnym obrządku”, w którym poinformował o podjętych decyzjach odnośnie kształcenia kandydatów do kapłaństwa. Wszystkich wiernych wzywał do modlitwy o powołania. Kapłani zostali zobowiązani do odczytania tego listu podczas liturgii.
Jednak to nie Gniezno stało się miejscem, które po dzień dzisiejszy, poprzez zapewnienie formacji przyszłych kapłanów, miało odgrywać ważną rolę w życiu Kościoła greckokatolickiego nie tylko w Polsce, ale, jak się okaże, i na Ukrainie. W 1964 r. po konsultacji z ks. Hrynykiem prymas postanowił, że greckokatoliccy kandydaci do kapłaństwa będą kształceni w Lublinie. Decydującym argumentem było zapewne to, że lubelskie seminarium, jako integralna część Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego gwarantowało, wysoką jakość kształcenia oraz status i prawa studentów dla seminarzystów, co w sytuacji grekokatolików – Kościoła istniejącego poza prawem, było bardzo ważne. Pierwszy grekokatolik wstąpił do seminarium w Lublinie w roku 1965. Jednak na pierwszego absolwenta trzeba było czekać aż do roku 1975. Był nim ks. Jarosław Madzelan, dziś hieromnich w zakonie Studytów. O tożsamości narodowej i kościelnej greckokatolickich seminarzystów w pierwszych latach wiedzieli tylko przełożeni. Łacińscy seminarzyści dowiadywali się nieoficjalnie, siłą rzeczy, gdy Madzelan – jak sam opowiada -„nie chcąc łamać krzyża” żegnał się zgodnie z własną tradycją. Po niedzielnych wyjściach do katedry rektor otrzymywał skargi, że alumni nie umieją się żegnać. Odmienne gesty liturgiczne z jednej strony i pochodzenie z zachodniej Polski z drugiej spowodowały pewną konfuzję: jedni koledzy nazywali Madzelana batiuszką, inni Niemcem. Obecność grekokatolików w lubelskim seminarium była solą w oku dla Służby Bezpieczeństwa. Ze wspomnień ks. prof. Franciszka Greniuka, rektora seminarium w latach 1975-1982, dowiadujemy się o żądaniach usunięcia grekokatolików z seminarium. Fragment tekstu ks. Greniuka, dotyczący reakcji bp. Rechowicza, ordynariusza diecezji lubaczowskiej na starania grekokatolików o odprawianie mszy św. w Lubaczowie wymownie świadczy o realiach życia grekokatolików w Polsce. Pytanie o grekokatolików było żelaznym punktem rozmów operacyjnych, jakie oficerowie SB przeprowadzali z alumnami seminarium. (notatka operacyjna) Do roku 2010 wszystkich seminarzystów z Polski było 125, prawie 75 ukończyło studia i w większości przyjęło święcenia kapłańskie.
Z biegiem lat, dzięki większej liczbie alumnów i stopniowej poprawie statusu grekokatolików w Polsce, możliwa stała się autonomizacja, przede wszystkim liturgiczna, ukraińskich seminarzystów w Lublinie. Z początku jako współużytkownicy modlą się według własnej tradycji w przylegającej do seminaryjnego kościoła neogotyckiej kaplicy. W roku 1989 zjawia się w niej ikonostas autorstwa prof. Jerzego Nowosielskiego. W roku 1985 specjalistyczne studia na KUL podejmuje absolwent seminarium ks. Józef Ulicki. Dzięki temu codziennie odprawiano w seminarium Boską Liturgię. Od roku 1987 posługę kapłańską kontynuuje ks. Bogdan Drozd, student muzykologii. I od tego czasu w seminarium na stałe mieszka greckokatolicki kapłan. Ważną datą w historii seminarium był rok 1990. Jeszcze przed upadkiem komunizmu, ale już w atmosferze wolności religijnej w ZSRR, naukę rozpoczęła pierwsza grupa 10 seminarzystów z Ukrainy. Do dnia dzisiejszego w MSD w Lublinie studiowało 109 alumnów z Ukrainy. Zdecydowana większość ukończyła formację, i stopniowo otrzymuje święcenia. Wśród greckokatolickich absolwentów MSD w Lublinie jest też po jednym kapłanie z Rumunii, Słowacji i Białorusi. Zmarło 3 kapłanów: ks.ks. Zenon Drozd, Michał Borys i Eugeniusz Kuźmiak. Wśród duchowieństwa eparchii przemysko-warszawskiej z 30 kapłanów tylko 2 nie uczyło się w Lublinie. Z wrocławsko-gdańskiej 19 jest lubelskimi absolwentami.
Ks. Bogdan Pańczak
Prefekt alumnów greckokatolickich w MSD w Lublinie
źródło: seminarija.pl
Kontakt z seminarium
WICEREKTOR:
ks. Bogdan Pańczak
ul. Wyszyńskiego 6
20-105 Lublin
tel/fax +48 (81) 532 24 68
tel. kom. +48/ 607 60 49 75
e-mail: b.panczak@poczta.onet.pl